Wanda Pomianowska – społecznik, patriotka, poetka (część II)
„Miarą kultury jest to, że ludzie różnych przekonań mogą przy wspólnym stole radzić o wspólnych sprawach” – to zdanie z pracy prof. Bogdana Suchodolskiego było mottem przyświecającym Wandzie Pomianowskiej przez całe życie.
Z perspektywy czasu Wanda Pomianowska ludzką egzystencję podzieliła na „cztery pory życia”. Jej dane było przeżyć właśnie cztery. Wszystkie one znajdują odzwierciedlenie w jej poezji. Pierwsza pora to „kwitnąca łąka”. Okres dzieciństwa jest niczym budząca się wiosna. Słońce, radość, ciekawość przyrody, zmiany w otaczającej nas rzeczywistości. Wszystko to możemy personifikować w odniesieniu do człowieka. Kolejny etap to „dojrzewające zboże”. Czas, w którym człowiek przygotowuje się do życiowych wyborów. Szkoła, praca, małżeństwo, dzieci, wszystkie te decyzje rzutują na naszą przyszłość. Oczywiście nie zawsze są trafne, z czasem mogą ulec zmianie, jednak są nasze, własne, o ile nie pozwolimy na zbytnią ingerencję innym. Kolejny okres to „owocujący sad”. Twórczy okres pracy zawodowej. Stabilizacja w relacjach międzyludzkich, ułożone życie rodzinne. Ten czas jest niejako późnym latem i wczesną jesienią w naszym życiu. W dzisiejszych czasach często trzecim i ostatnim etapem w naszym życiu. Postęp, choroby, styl życia, często uniemożliwiają nam przejście w „gwieździste niebo” czyli zimę naszego życia. Czas podsumowań, refleksji, wspomnień, przekazanych wartości. Osoby będące w podeszłym wieku mają świadomość nieuchronności losu, kresu naszej ziemskiej podróży. Bogatsi o bagaż doświadczeń oraz życiową mądrość z reguły godzimy się z losem.
Wanda Pomianowska poezję pisała przez całe życie. Zaczęła jeszcze w szkole. Według jej nauczyciela „Żeby być prawdziwym twórcą, trzeba mieć 5% talentu i włożyć 75% pracy”. Pięć procent oczywiście miała, jednak pracę, którą musiałaby w to włożyć wolała spożytkować na coś co posłużyło by innym. Pisanie wierszy zeszło na dalszy plan, było odskocznią od codzienności.
Zbiór wierszy „Wygnanie z raju” rozpoczyna wiersz „Modlitwa dziękczynna”. Autorka dziękuje w nim Bogu za trud orki, żniw, zmęczenie. Jest wdzięczna za możliwość uczestnictwa w „odradzaniu się życia tu, /na naszej ziemi”. Raj uważa za nudny, ponieważ wszystko w nim już jest. Według niej praca, nie jest udręką-karą, a danym przez los wyzwaniem, z którym należy się codziennie mierzyć. Utwór został napisany w Radkowicach, po wkroczeniu autorki w etap „gwieździstego nieba”. Niewątpliwie z perspektywy przepracowanych lat stanowi dziękczynne podsumowanie. Nieco wcześniej w wigilijny wieczór, powstał wiersz: „Nie prosimy, Boże…” „Nie prosimy, Boże, /dziś Ciebie o cud. / Pobłogosław pracę/ codzienną i trud. / Broń nas od zwątpienia, / słabości i trwóg. / Odnów serc braterstwo, / nieomylność dróg. /”. Ten powstały w wyjątkowym czasie wiersz brzmi jak modlitwa, która możemy odmawiać każdego dnia naszego życia.
Znaczna część wierszy Wandy Pomianowskiej pochodzi z okresu wojny. Pierwszym z nich jest powstały 3 września 1939 r. zatytułowany „Ojczyzna woła”. „Stańmy do boju” – jest on wezwaniem do walki i obrony tego co najcenniejsze, naszej ziemi. Autorka ma świadomość, iż zwycięstwo „skąpane” będzie w walce, krwi i ogniu. Zawierza jednak Maryi prosząc: „Matko Maryjo, Święta Dziewico, /uproś zwycięstwo przez naszą krew”. Głębokiemu patriotyzmowi towarzyszy zawierzenie opatrzności. To zawierzenie i prośbę o pomoc znajdujemy również w wierszu „Rewizja” (1944). Ponadto, w innych utworach bardzo często znajdujemy odniesienie do Boga jako Stwórcy i Ojca oraz Matki Bożej („Zdrowaś Maryjo – 1982”, „Chrystus Frasobliwy”, „Boże żniwo”, „Pieśń dożynkowa”). Inne wiersze pochodzące z okresu wojny to: „Barykada”, „Czemu”, „Capstrzyk”, „Polska, ile w tym słowie treści”.
Wanda Pomianowska została wychowana w poczuciu sprawiedliwości i poszanowania drugiego człowieka. Niewątpliwie jako Polka poczuła się dotknięta prośbą niemieckich matek, które zwróciły się do królowej Anglii z apelem o oszczędzanie ludności zamieszkującej niemieckie miasta i wsie w czasie wojny. Jej odpowiedzią był wiersz „Do niemieckich matek”, będący swoistym potępieniem tej prośby: „…wy, co przebaczeń żądacie czynów, /spójrzcie na dzieło rąk waszych synów. /Synowie wasi w domach płonących /dobili rannych i konających… Dziś nie czekajcie naszej litości /ni zemsty – ale sprawiedliwości”.
Rodzina zawsze była dla Wandy Pomianowskiej, na pierwszym miejscu. Rodzice – niedościgniony wzór, skarbnica mądrości życiowych, z której zawsze czerpała. To wszystko, w jaki sposób była wychowana, niewątpliwie zaważyło na jej życiu. Nie założyła swojej rodziny poświęcając się sprawom innych. Znała jednak wartość rodziny. „Kraj lat dziecinnych”, na zawsze pozostał w jej pamięci i wierszach. We „Wspomnieniu serdecznym”, autorka „opowiada” nam o swoich najbliższych, miejscu, gdzie mieszkała, nauce, zabawie. W roku 1944 jej ojciec Wandy Pomianowskiej został aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu w Radomiu. Poruszona tym wydarzeniem zadedykowała mu wiersz „Na godzinę powrotu”, przepełniony tęsknotą i miłością. Czytając go ma się wrażenie, iż pomimo pisany ręką dorosłej kobiety, oczekującym jest stęsknione dziecko „Kiedy wrócisz, zielonym pójdziemy ogrodem/ i mocno moje ręce ujmiesz w swojej dłoni…”. Te wyjątkowe wiersze autorka określiła mianem osobistych. Znaleźć tam możemy również takie utwory jak „Droga”, „Musimy się rozstać” czy „Szara godzina”.
Wanda Pomianowska nigdy nie pozostawała bierna wobec rozgrywających się wydarzeń. Często jedynym co mogła zrobić był jej sprzeciw i potępienie w postaci utworu literackiego. Jak wiadomo słowo ma wielką moc. Po zdjęciu z afisza „Dziadów” Mickiewicza powstał jej wiersz „Adamowi Mickiewiczowi i potomnym”. Tuż przed wydarzeniami marcowymi w warszawskim środowisku studenckim wiersz ten rozchodził się w odpisach. Jej głos sprzeciwu został zauważony. Inny, „Liberum veto” – to odpowiedz na uchwalenie naszej wschodniej granicy w Jałcie w 49 r. i brak sprzeciwu Krajowe Rady Narodowej. Znajdziemy tu również „Noc zimową 1981/1982” czy „Króla Paradoksa” napisanego podczas internowania w roku 1982 na kieleckich Piaskach.
11 listopada 1993 Wanda Pomianowska napisała wiersz „Mieliśmy złoty róg”. Jest on niejako rozliczeniem tego co wydarzyło się w ostatniej dekadzie. Stwierdzenie, że Polak bywa mądry po szkodzie, jest wyrzutem zaprzepaszczonej szansy. Jednak wszystko to co zostało z takim trudem wywalczone musi przetrwać dla następnych pokoleń.
Prócz codziennych spraw, z którymi musiała się borykać i niewielu chwil, które poświęcała na własną twórczość, gromadziła utwory poetów ludowych. Dzięki niej zebrane utwory Michała Basy, Marii Cedro-Biskupowej czy Juliana Smugi, ujrzały światło dzienne i nie zostały zaprzepaszczone dla potomnych. Jej odkryciem był radkowicki chłop – samouk Józef Grzesik, tak jak ona pragnący ocalić od zapomnienia wiejską gwarę. To dzięki niej Grzesik został współpracownik Polskiej Akademii Nauk, a następnie przetłumaczył słownik Lindego na swoją wiejską gwarę. Ona zaś zorganizowała Zespół Gwaroznawczy, który z czasem uległ przekształceniu w Pracownię Dialektologiczna PAN. Współpraca ta odniosła niewymierne korzyści dla polskiego kulturoznawstwa. Dlatego też w wielu utworach Wandy Pomianowskiej odnajdujemy gwarę i ludowość („Chodze se po swiecie…”, „Ballada o Świślinie”). Według niej „aby wygrać walkę o chleb i wieś, trzeba wygrać najpierw walkę o kulturę”. Podjęła tę walkę i z jej inicjatywy powstał zespół ludowy „Podłysica” oraz Eksperymentalny Ośrodek Kultury.
Wanda Pomianowska w posłowiu do swojej książki „Wygnanie z raju” pisze:
„Zdaję sobie z tego spraw, że ceną mojej działalności społecznej są kolejne odłożone do napisania tomy moich prac dotyczących gwar południowosłowiańskich. Wydaje mi się, że jeszcze zdobędę się na tyle energii, żeby przynajmniej w części ten dług moim wykładowcą, moim mistrzom spłacić”. Prowadziła zajęcia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach, a także na warszawskiej i słupskiej uczelni. „Nigdy nie trzeba żałować długich godzin poświęconych nauce, bo wielki jest sens w bezinteresownej pracy poznawczej”. Te słowa niczym mantrę powtarzała swoim uczniom, zachęcając ich do samodoskonalenia się w osiąganiu wiedzy.
Wanda Pomianowska była osobą wyjątkową, tak jak jej życie. Wybitny pedagog i dydaktyk. Oddana Ojczyźnie patriotka i bezkompromisowy społecznik. Piewca folkloru i ziemi, na której jej przyszło żyć. Altruistka w każdym aspekcie swojego życia. Niewątpliwie osoby, które miały okazję ją poznać, mogą się tym szczycić, tak jak uczniowie szkoły, której jest patronką.
Na zakończenie wiersz pisany gwarą autorstwa bohaterki dzisiejszego artykułu. Jest to literackie podsumowanie tego co wydarzyło się w Radowicach, dzięki Wandzie Pomianowskiej.
„Chodze se po świecie…”
Chodze se po świecie – zbierom różne wieści,
co to sami wiecie, w głowie się nie mieści.
Kiedyś biblioteke we wsi załozeli
belo to przed wojnom jesce, moi mieli.
Lec kierownik skoły takim beł cłowiekiem,
beł temu przeciwny, zwalcoł biblioteke.
Chocioz nie doł cytać dzieciom i młodziezy
dziś się cytelnictwo, jak zoraza serzy.
Teroz ten kierownik jest świety pamieci,
jak se to prerzypumne, łza się w łoku kreci.II
Znów zaro po wojnie, te radkoskie chłopy,
pod fundament skoły zrobieły wykopy.
Cemu sie tak stało, dziś zachodze w głowe,
przecie beły przeciw władze oświatowe.
Piniendzy na skołe w ministerstwie dały,
Chłopy się zawzieny – skołe zbudowały.III
Jak staneła skoła na radkoski ziemi,
to ludzie krzykneli: kościół zbudujemy.
Chto jes znowu przeciw? Klotwy na nos miota?
A ksiodz świetomarski – to jego robota.
Nie chcoł un podziału swoi parafiji,
Chłopy się zacieni, kościół postawieli!IV
Co się teroz dzieje we wsi, ludzie mieli?
Ośrodek Kultury młodzi załozeli.
Znowu ktoś jes przeciw, zamiast nom pumogać
Lec nie trza nikoguj marnym słowem smagać.
Tutaj w Radkowicach naród jest uparty,
Jak co postanowi, to juz nie na żarty.
Jo wom dzisiaj jednom tajemnice wydom,
ci, co dziś sie śmiejo, jutro do nos przydom.Radkowice (zima 77)
Tu ktos nie umie w matematyke. Jesli trzeba miec 5% talentu i 75% pracy, to gdzie sa te brakujace 20%?